Zatrzasnął za sobą drzwi. Był sam, zupełnie sam. Usiadł wygodnie w fotelu nalał sobie koniaku do kieliszka i popatrzył na widok za oknem. Teraz zaplanuję sobie przyjemność pomyślał i wygodnie rozsiadł się w fotelu. Tak Magda – to dobry wybór. Wziął telefon do ręki i zadzwonił
Cześć Madziu kochanie kiedy możemy się spotkać – powiedział
Możesz jutro, kiedy masz czas kotku ? – usłyszał kobiecy głos w słuchawce.
Będę o 16, odpowiada ci ? Oczekuję tylko standardu, nic ponadto – powiedział i poczuł dziwne mrowienie w brzuchu.
Przyjdź czekam. Mazowiecka 7c, zadzwoń kotku, gdy będziesz pod klatką podam ci numer mojego nowego mieszkania- powiedział do niego słodki kobiecy głos.
Odłożył słuchawkę i rozsiadł się w fotelu, nikt mu nie zawracał głowy, nikt od niego nie oczekiwał, nie musiał jutro iść do pracy. Wolność, po prostu wolność. Wstał i poszedł do kuchni. Zrobił sobie sałatkę, otworzył ulubione wino i otworzył komputer. Sałatka mu smakowała, pochwalił się sam przed sobą za nią. Nalał kieliszek wina, wypił. Dobre pomyślał i znowu pochwalił w myślach swój wybór.
Tak Madziu a teraz zobaczę co nam powiedział wujek gogle i wujek Roman powiedział sam do siebie.
Umył ręce i usiadł wygonie na wysokim stolcu przed laptopem. Nalał sobie wina i zaczął przeglądać pocztę. Otworzył Outlooka, do skrzynki zaczęły napływać listy, jeden po drugim. Życzenia , zaproszenia i jest na to czekał. Wujek Roman wysłał mu, to co zamówił dwa tygodnie wcześniej. Otworzył wiadomość z zainteresowaniem. Jego oczom ukazał się list poczty internetowej. Sprawdził listów było parę, wszystkie ponumerowane – Magda 1, Magda 2, Magda 3, Magda 4. Otworzył pierwszy z nich- zamurowało Go, był pod wrażeniem pracy wuja Romana: skan świadectwa z liceum, zaświadczenie z dziekanatu, kopia indeksu, kopia prawa jazdy, kopia paszportu, jej CV.
W drugim pliku odnalazł jej zdjęcia z pobytu w Szwajcarii, dom w którym mieszkała, zdjęcie jej byłego męża, skan wyroku rozwodowego. Plik trzeci wyraźnie grubszy zawierał jej zdjęcia z kochankami, zdjęcia z wakacji, zdjęcia z burdlu, jej ogłoszenia z Zurychu. Magda 4 zawierał jej zdjęcia z Polski, zdjęcia ogłoszeń z Polski, zdjęcia z klientami z różnych portali i jej obecne zdjęcia z różnych części Warszawy. W sumie nudne portfolio zużytej dziwki pomyślał.
Sprawdził resztę wiadomości i znalazł dziwny list, miał tytuł – Dlaczego. Otworzył go, list zawierał dwa zdjęcia. Na pierwszym stała ona nad grobem 3 letniego chłopca. Stała cała w czerni i bólu, który aż krzyczał z tego zdjęcia. Popatrzył na nią i zamyślił się. Tak zdjęcia, które zobaczył utwierdziły go w decyzji, jaką podjął. Nie ma odwrotu a więc jutro. Sprawdził czy coś ma jeszcze w poczcie dopił wino i znowu zadzwonił – halo ssupertaxi , zamawiam taksówkę na jutro na 5,45 kurs Majakowskiego – Dworzec główny. Tak potwierdzam mój numer karty kj8159x.
Zadzwonił pod następny numer- Night Drivers ? czy pan Kaziu jutro ma zmianę ? No jaki Pan Kaziu ? były inspektor, no tak ten. Proszę go zamówić na 10,30 i niech do mnie oddzwoni. Tak zna numer. Może dzisiaj do 22,00 potem idę spać.
Nalał sobie znowu wina i zadzwonił – Panie Romanie dobra robota. Pan wystawi fakturę, tak, jak się umawialiśmy. Będę jutro przyjeżdżam do Warszawy, tak o 9,30. O której możemy się spotkać ? Tak 10,00 u Pana w biurze na Pradze. Dobrze będę. Czy ten mail piąty to też od pana ? Nie ? to znakiem tego od kogo ? Jak to Pan nie wie ? Nie wysyłał Pan niczego do mnie po za tymi 4 mailami ? dziwne… Pogadamy jutro.
Zamyślił się z letargu wyrwał go telefon- Pan Kaziu, jak miło, że Pan dzwoni. Tak jutro będę potrzebował Pana cały dzień, tak zasady takie same, jak zwykle. Ale będę miał dla Pana misję specjalną, jeśli jeden z moich planów wypali. Powiem Panu jutro ok ?.
Odłożył telefon i poszedł do łazienki rozmyślając i wesoło pogwizdując, czuł się pobudzony. Wziął prysznic i umył zęby. Wziął walizkę i zaczął się pakować. Zawahał się patrząc na laptopa, ale nie wziął go do ręki. Wyłączył go i odłożył na półkę, wyjął baterię i schował do szuflady. Wyjął z szafy tablet, którego wczoraj kupił i podłączył do ładowarki. Wyjął z szuflady paszport i schował do portfela.
Tak, a więc to już jutro - powiedział cicho sam do siebie.
Położył się i zasnął. Nic mu się nie śniło. Ze snu wyrwał go budzik, była 5,30. Wstał poszedł do łazienki, ubrał się i wyłączył gaz i skręcił ogrzewanie na 16 stopni. Pozamykał okna. Wziął do ręki śmieci i walizkę. Wyszedł przed dom gdzie czekała na niego już taksówka. Poczuł dziwną lekkość i przekonanie, że właśnie zaczął najciekawszy dzień w swoim życiu.
Dworzec główny proszę – powiedział do taksówkarza. Podjechał na dworzec zapłacił i poszedł na pociąg. Po chwili pociąg ruszył a on odebrał smsa – Tatusiu, już jestem w Zurychu, jest świetnie, uniwersytet jest super, kocham cię Zosia. Uśmiechnął się i wysłał buźkę córce. Zasnął. Obudził go konduktor – bilet poproszę. Wyjął bilet z kieszeni marynarki i podał. Poczuł głód, wstał i rozpoznał w pasażerze kolegę z roku – Janek to Ty ? cześć – podał rękę koledze. Kiedy wsiadłeś ? Kolega się uśmiechnął i powiedział – we Wrześni, ale nie chciałem cię budzić. Kopę Lat Stefan. Co porabiasz ? Jak się czujesz? Słyszałem o. Przerwał nagłym ruchem ręki – nie wspominaj, było minęło.
Jadłeś śniadanie – zapytał Janka. Tak- szkoda, ja nie jadłem. Posiedzisz tutaj, mogę zostawić rzeczy – zapytał. Wstał i poszedł do wagonu restauracyjnego. Zamówił jajecznicę, dwie bułki i herbatę. Była już 8 rano. Wyjął telefon i zadzwonił – Pani Kasiu ma Pani wszystko uszykowane, tak, jak prosiłem ? Super, tak jutro rano przyjeżdżam. Czy węgiel jest już dowieziony, drzewo narąbane a dom posprzątany ? ok. Chleb i jedzenie kupię sam. Pozdrawiam.
Uśmiechnął się sam do Siebie był piękny październikowy dzień. Pierwszy dzień z jego nowego życia. Nic już nie będzie takie, jak było. Wstał zapłacił kelnerowi i wrócił do przedziału.
Janek już czekał ze standardowym zestawem pytań. Odpowiedział mu z życzliwością, chociaż to już czuł się znużony opowiadaniem tego samego po raz enty. Ale lubił Janka i pamiętał go dobrze ze studiów. Pożegnali się na peronie – Pozdrów Jolę powiedział na pożegnanie.
Pan Kaziu czekał na peronie. Niski przysadzisty, szeroki w barach były inspektor policji. Podobno, najlepszy pies w kryminalnej. Rozwiązał zagadkę kradzieży z banku Alerous, ale wykazał się nieostrożnością i przyskrzynił jakiegoś Wolnomularza. Bracia się zemścili i wyrzucili go z psiarni za nieścisłości formalne w papierach. Bank w ostatnim momencie w geście wdzięczności zapłacił innym psom za miękkie lądowanie pana Kazia na emeryturze i dał mu pożyczkę bezzwrotną na auto, którym sobie dorabiał do emerytury.
Lubił Pana Kazia i mu ufał. Często jeździł z nim po Warszawie załatwiając różne biznesy. Przywitał się i powiedział- do Pana Romana proszę, tak tego SBeka, Wiem, że go pan nie lubi. To już ostatni kurs. A po drodze proszę do bankomatu. Zajechali pod bankomat wstukał pin podjął dużą sumę pieniędzy, bardzo dużą. Całe szczęście, że jestem z Panem Kaziem- pomyślał. Wsiadł do auta i pojechali dalej.
Pan Roman czekał w swoim biurze w szarej brudnej z zewnątrz willi na Bródnie. Szyld na budynku głosił – Biuro porad prawnych Agora. Uśmiechnął się czytając ten napis.
Przywitał się z szefem, który od razu zaciągnął go swojego gabinetu. Panie Stefanie – powiedział Pan Roman- proszę o podanie mi telefonu i innych urządzeń. Zna Pan moją procedurę?
Tak pamiętam, Już podaję- i wyjął z kieszeni marynarki swój aparat telefoniczny. Pan Roman włożył telefon do skrzynki i podał sekretarce. Telefon będzie czekał na Pana przy wyjściu – powiedziała sekretarka. Pan Roman włączył urządzenie zagłuszające i powiedział – dostał Pan raport i odczytał, zna Pan już wszystkie uwarunkowania i ma pełną wiedzę o figurantce. To jakaś Pana znajoma ?
Stefan nie odpowiedział. Uśmiechnął się i powiedział – Grzegorz czuje się dobrze i będzie chodził. Tu ma Pan zdjęcie z kliniki. Wyj ął zdjecie z teczki i podał
Pan Roman uśmiechnął się i powiedział – Nigdy nie zapomnę tego, co Pan zrobił dla mojej siostry i siostrzeńca. Nigdy. Zawsze może Pan na mnie liczyć. Ta dupa Pana szantażuje ? Grozi Panu ? Jakieś menty Pana chcą w coś wrobić ?
Nie Panie Romanie, nic z tych rzeczy. Chciałem tylko ją dobrze sprawdzić. Ten mail „Dlaczego” to też od Pana ? – zapytał.
Sprawdziłem. Nic z tych rzeczy, nie mam z tym nic wspólnego. Pamięta pan adres nadawcy ? – zapytał.
Tak dziwny taki 4DISekcjaD@yandex.ru , coś to Panu mówi – zapytał Stefan i zobaczył, że Pan Roman się czerwieni na twarzy. Coś się Panu stało ? Panie Romanie, JA wiem, że to był Pański wydział w SB. Wiem o tym od samego początku. Dlatego do Pana przyszedłem, ufam Panu i wiem, że jest Pan fachowcem.
Pan Roman westchnął i wyjął dwa kieliszki popatrzył pytająco i nalał dwa kieliszki. Uśmiechnął się i powiedział A więc to Pan czytał teczki mojego wydziału w IPN ? i nie brzydzi się mi Pan podać ręki ?
Szanuję Pana.
Panie Romanie byliśmy po dwóch stronach barykady. Ja wygrałem wtedy Pan i pańscy koledzy przegrali politycznie. Było minęło. Kiedyś chętnie o tym porozmawiam. Ile jestem winien za raport? Płacę gotówką i nie chcę rachunku.
Wyjął pieniądze, i podał odliczoną uprzednio kwotę. Wstał podziękował podał rękę i wyszedł. Odebrał telefon, spojrzał na zegarek. Była 12,00. Pan Kaziu siedział w aucie i czytał „wiadomości wędkarskie”. Gdzie teraz zapytał ?
Salon Nissana na Puławskiej – powiedział Stefan. A potem obiad, na jaką kuchnie ma Pan ochotę Panie Kaziu ?
Czy ja wiem, może coś mięsnego, żadnych żab i robali, jak ostatnio – odpowiedział Pan Kaziu.
Dobra, Na Belgradzką zatem potem- odpowiedział Stefan.
Auto podjechało na Mazowiecką, Pan Kaziu zatrzymał się i uśmiechnął szelmowsko – przyjemności życzę powiedział. Będzie przyjemnie -powiedział Stefan – niech Pan tu na mnie czeka.
Wszedł po schodach z bukietem kwiatów. Serce waliło mu, jak młot. Zadzwonił do drzwi. W drzwiach stała ponad trzydziestopięcioletnia niebieskooka blondynka zgrabna i wysoka w brudnje bieliźnie i znoszonych bamboszach. Uśmiechnęła się na jego widok, widać było, że jego przyjście sprawiło jej radość. Znać było ja jej twarzy jakieś zmęczenie , jakąś udrękę. Gdy wszedł zauważył bałagan, brud, stertę butelek po tanim winie i zużyte kondony na nocnej szafce koło łóżka.
Podał kwiaty i ucałował ją w rękę i mocno pociągnął ją do siebie. Chwycił za pośladki i spojrzał jej głęboko w oczy, pocałował i puścił. Nie protestowała. Poszedł za nią do salonu. Usiadł i popatrzył na nią. Magda uśmiechnęła się figlarnie do niego i zapytała – czego się napijesz ? kawa , woda, cola, mam też alkohol ?
Nie na razie niczego nie chcę, usiądź tutaj koło mnie – powiedział miękko patrząc jej w oczy.
Wiesz – zaczęła nieśmiało-. Zapisałam się na fitness muszę dbać o ciało. I zaczęłam tłumaczyć z niemieckiego. Nie mogę być wiecznie dziwką. Może twoi klienci potrzebowaliby hostessy na targi, albo prezentacje. Nie mówię, że za darmo. Dostawałbyś ode mnie działkę.
Mówiła i mówiła, lubił ją słuchać. Była silnie pobudzona, niespokojna, nerwowa. Zauważył, że pomimo słonecznego dnia zasłony w pokoju były zaciągnięte. Przysunął się, miała rozszerzone źrenice i piękne niebieskie oczy. Wydawała mu się bardziej pewna siebie i towarzyska niż wcześniej. Podała mu z uśmiechem ręcznik i powiedziała – idź się umyj szybko i wróć szybko, chcę ci służyć, tak, jak zawsze.
Stefan szybko zmienił swoje położenie na kanapie i powiedział do niej – podaj mi swoją rękę, patrz mi w oczy Magdo. Słuchaj uważnie tego co powiem i mi nie przerywaj. Mam dla Ciebie propozycję.
Jak wiesz, nie jestem biedakiem, stać mnie na Ciebie. Moja propozycja jest prosta i następująca. Zostajesz moją utrzymanką. Jesteś tylko moja i niczyja więcej. Zamieszkasz ze mną. Gwarantuję, ze zapłacę za Ciebie miastu, zapłacę twoje długi Długiemu. Ty masz być tylko dla mnie. Daję ci 10 tys pln na miesiąc, płacę twój kredyt na to mieszkanie. Ale mam pewne warunki. Zostawiasz dawne życie dzisiaj tu i teraz. Zostawiasz w tym mieszkaniu laptopa, komórkę i wszystkie rzeczy jakie masz. Możesz wziąć tylko dokumenty, i tyle ile zmieścisz w tamtej siatce. Kontrakt obowiązuje na rok od dzisiaj. Jest spisany. Masz ze mną żyć przez ten rok. Masz zapewnione mieszkanie, wyżywienie, ubiór i premie. Jest jedno ALE – masz 5 minut na akceptację moich warunków. Warunki masz tutaj na piśmie. Jest jeden warunek nie zapisany w tym kontrakcie. Jesteś moją seksualną niewolnicą, bzykasz się ze mną bez sprzeciwu wtedy, kiedy ja chcę. Nie boli cię głowa, cipa ani dusza. Rżnę cię jak chcę gdzie i kiedy chcę. Za każdy numerek płacę 100 pln. Prowadzisz zeszycik i kasę dostajesz na koniec każdego miesiąca do ręki. Tu masz warunki i czytaj. Odliczam pięć minut. Wychodzisz stąd ze mną zamykasz drzwi za sobą i wracasz tu za rok. Albo nie wracasz w ogóle i zaćpasz się na śmierć. Co teraz grzejesz kryształ ?
Zaniemówiła z wrażenia. Wzięła umowę do ręki, przeczytała. Popatrzyła na niego i powiedziała – jak widzę o wszystkim pomyślałeś a moje zdanie, moja wola się nie liczy? Nie jestem przedmiotem! Co ty sobie wyobrażasz! Ty chamie, ty bydlaku! Jesteś taki, jak ci wszyscy mężczyźni przed tobą i po tobie. Chcecie mnie wykorzystać i zostawić. Myślisz, że możesz mnie kupić, jak bułkę, jak parę gaci?
Zadzwonił telefon, odebrała i zbladła. Popatrzyła na niego z wyraźnym lękiem w oczach. Zobaczył to i zapytał – Długi dzwonił i zapytał czy masz pieniądze na spłatę ? Pokiwała smutnie głową. Wstał i powiedział – masz jeszcze trzy minuty. Popatrzyła na niego i powiedziała – spłacisz go.
Odpowiedział – To zależy od ciebie i twojej decyzji. Zadzwonił dzwonek wstała i otworzyła drzwi.
Do mieszkania wszedł Długi i dwóch jego przybocznych. Zaraz po wejściu trzasnął ją z liścia w twarz. Padła na podłogę. Jeden z jego drabów podniósł ją z ziemi i zaczął ją macać po dupsku. Długi wrzasnął – nie dotykaj ten zaćpanej dziwki. Drugi podszedł do niego i powiedział: wypad z baru pajacu, ale przedtem pokaż portfel.
Długi ręką powstrzymał draba i rzekła : cześć Stefan, co robisz u tej zaćpanej dziwki ?
Stefan odrzekł – Chcę jej na rok tylko dla siebie. Wiem że jest ci „winna” kasę
Długi odpowiedział – Kasy od Ciebie nie chcę . chcesz tego śmiecia, te starą dziwkę ? mam młody towar z Ukrainy. No co ty, nie obrażaj mnie .
Mam swoje plany i podjąłem decyzję. Ona nikt inny. I to jest Przemek moja prośba- Stefan uśmiechnął się. Zauważył, że karki Długiego drgnęły z wrażenia. Nikt przy nich nigdy nie mówił szefowi po imieniu. Prócz brata i matki Długiego.
Długi też się uśmiechnął : okej, ale muszę jej coś powiedzieć na pożegnanie. Pozwolisz . Stefan skinął głową twierdząco. Długi podszedł do Magdę: Patrz to jest teraz twój opiekun, jak wrócisz na dzielnie bez jego zgody, to masz wpierdol i nalot młodych byczków na twoją starą cipę rozumiesz pizdo ?
Stefan skrzywił się i powiedział: Wystarczy. Prośba zajmij się lokalem pod nieobecność Magdy. Możesz go wynająć jakiejś dziwce z Ukrainy. Madzia się zgadza. Prawda Madziu ? Wstań jak do ciebie mówię- zakończył ostro.
Długi uśmiechnął się i powiedział zrobione . Stefan dorzucił – mam tylko prośbę, niech następna lokatorka płaci czynsz i opłaty za mieszkanie, no i niech posprząta po niej. Magda weźmiesz torbę z szafy i włożysz do niej wszystkie swoje pamiątki i rzeczy osobiste. Masz pięć minut. Pokaż gdzie masz dokumenty i zaproponuj gościom coś do picia. No rusz dupę.
Magda zaczęła się pakować ręce jej drżały. Stefan podszedł do okna i rozsunął zasłony. Kobieta skuliła się w sobie i przeszła na korytarz. Tam było ciemniej. Była spakowana. Stefan pożegnał się z Długim i karkami. Spojrzał na nią i rzekła – Idziemy.
Auto ruszyło i pojechało. Jechali w milczeniu jakieś 15 minut. W końcu Magda powiedziała; mogłeś mnie obronić przed nim, miałam go nie spotkać
Przykro mi, nikt nie panuje nad Długim, ta scena była mu nie po to, żeby ciebie upodlić, ale żeby pokazać żołnierzom, kto tu rządzi. Nic ci nie groziło. Siedziałem z jego bratem pod celą. Uratowałem mu życie. – odpowiedział spokojnie Stefan. Przytulił ją i wyszeptał do ucha: przy mnie nic ci nie grozi.
Pan Kaziu podjechał na parking pod Hotelem Atos. Wysiadł z samochodu i otwarł bagażnik. Podał bagaże Stefanowi i Magdzie. Przyjął pieniądze za kurs i powiedział: jest Pan porządnym człowiekiem Panie Stefanie, niech mnie Pan nie zawiedzie.
Uśmiechnął się po raz kolejny tego dnia uścisnął rękę: żegnam Panie Kazimierzu. Pan Kazimierz wsiadł do auta i odjechał. Zostali sami na parkingu przed ładnym terenowym Nissanem.
Co teraz Stefanie- zapytała Magda. Stefan odrzekł- Wsiadamy do auta i jedziemy do mojego przyjaciela Norberta. Zjemy po drodze mamy daleko do niego..
Podjechali pod klinikę dom późno w nocy. Gwiazdy świeciły na niebie i było cicho. Przez większość drogi spała i nie zauważyła nawet mijającego czasu.
Zajechali pod ładny budynek. Na początku pomyślała że to hotel, ale napis „klinika uzależnień” wybił ją ze złudzeń. W drzwiach stał elegancko ubrany mężczyzna. Znała go z telewizji.
Przywitał się ze Stefanem ochoczo po czym podał jej rękę mówiąc : jest późno zapraszam Panią od razu na izbę przyjęć. Uśmiechnęła się blado i poszła.
Ocknęła się następnego dnia rano podłączona do jakiejś kroplówki. Była przypasana do łóżka skórzanymi pasami, nogi, ręce i spięta dodatkowo pasem. On stał przy łóżku i uśmiechał się.
Coś ty mi zrobił bydlaku – zawyła
Nic, jesteś na detoksykacji. Właśnie wypłukują ci z organizmu toksyny i inne złogi. Na szczęście mało kryształu wzięłaś a i to całkiem niedawno zaczęłaś. Masz szczęście, jeszcze się nie uzależniłaś. No jeszcze tylko jedno badanie i będziesz wolna. – powiedział do niej. Przyszła siostra i zmieniła jej butlę z płynem. Wyjęła przezroczystą rurkę z butli i zaczęła dozować przygotowaną strzykawką dodatkowy lek.
Będzie teraz spać i niech mi nie krzyczy po nocy na moim dyżurze – powiedziała i wyszła.
No to ja też idę spać – powiedział Stefan i oddalił się. Zasnęła zdumiewająco szybko.
Leżała teraz w innym pokoju, sama. Nie była przywiązana, mogła wstać i wyjść. Wstała i powlokła się wolno to toalety. W lustrze nie mogła poznać swojej twarzy. Była z rumiana i świeża. Weszła do jej pokoju znowu ta sama siostra i powiedziała władczo: niech mi siada na wózek, zawiozę ją do lekarza na badanie.
Posłusznie usiadła i pojechała. Obudziło ją ostre słońce i głos pielęgniarki :
Wyniki ma dobre, zarażona niczym nie jest, zaraz ma wizytę u ginekologa, nie się podmyje i idzie do gabinetu, tam gdzie była wczoraj, pamięta ? no to dobrze.
Wstała i poszła. Przyjął ją Pan doktor starszy Pan o obślizgłym uśmiechu. Pobadała zrobił dwa ronda patrząc, jak zareaguje na jego pieszczoty. Nie zareagowała. Przestał. Zapisał jej jakieś pigułki i powiedział;
Spirala założona poprawnie, jeszcze jakieś trzy miesiące będzie działać. Potem zgłoś się po nową.
Wstała i poszła do swojego pokoju. Czuła się słaba i otępiała. Co jeszcze ON sobie wymyśli. On czekał na nią w pokoju. Podał jej siatkę z nowymi rzeczami. Poszła do łazienki, przebrała się. Wyszła a ON powiedział do niej – Jedziemy. Mam wszystkie wyniki opowiem ci po drodze.
Wsiedli do auta i ruszyli dalej. Podał jej teczkę i zaczął opowiadać:
Byłaś tu tydzień zostałaś oczyszczona z narkotyków farmakologicznie. Ale Dragi są dalej w Tobie. Przy okazji nabawiłaś się HPV. Te tabletki musisz brać codziennie. Jak pasują rzeczy ?
Nie odpowiedziała, była zmęczona i oszołomiona, zasnęła.
To jest teraz Twój dom – odpowiedział
Wysiedli z auta i poszli do domu. Był to murowany skromny budynek a właściwie gospodarstwo ze stodołą, płotem i kurnikiem. Dom był wyraźnie odnowiony, podwórko było wysypane żwirem i uporządkowane. Weszli do budynku. Zapalili światło. Wnętrze było skromne, ale czyste i odnowione.
Dopiero teraz poczuli, że jest im zimno.
Gdzie tu jest piec, trzeba go włączyć - powiedziała
Nie ma, trzeba napalić. Ciepła woda też jest gdy się napali w piecu, Ale jest prąd – odpowiedział.
Gdzieś ty mnie wywiózł, Gdzie ja jestem ? Co ty chcesz ze mną zrobić ? Czy tu jest zasięg ? pytała
Jesteśmy na skraju borów tucholskich. Do najbliższego miasta jest jakieś 20 km a do wioski 12 km. Zaraz napalę w piecu bo tu bywa zimno. Idż tam prosto do sypialni i się przebierz w piżamę. Nie dyskutuj. Ciepła woda jest tylko z ogrzewacza w kuchni. No szoruj. Zęby umyjesz w kuchni.
Poszła z rezygnacją do sypialni, która okazała się ładnym łóżkiem z baldachimem. Czystym i wygodnym w dodatku z ciepłą kołdrą i stolikami nocnymi po bokach. Wróciła w koszuli nocnej, jaką znalazła na łóżku.
O wszystkim pomyślałeś – powiedziała- masz coś mocniejszego do picia na sen ?
O dzisiaj nie pijesz i nie ćpasz, narkotyki jakie miałaś w torebce wyrzuciłem po drodze, alkoholu w tym domu nie ma – hardo i zimno jej odpowiedział.
Dobrze PANIE właścicielu, niewolnica jest posłuszna – rzuciła.
Odwrócił się i poszedł po drewno do kominka, jaki był w sypialni, Wrócił do sypialni i rozpalił w kominku. Patrząc na nią otworzył sejf i schował po kolei: jej telefony, dokumenty, karty kredytowe i swoje dokumenty, telefon i pieniądze. Na końcu ostentacyjnie wrzucił kluczyki do auta i rzekł: tak będzie lepiej.
Ogień w kominku wesoło buchał iskrami. Popatrzył na nią i powiedział:
ale dzisiaj mam resztę koniaku i chętnie się z tobą napiję na nowy początek i na zgodę, chodź tu do mnie.
Podeszła do niego w samej koszuli i musiał przyznać, że jest piękna. Usiadła mu na kolanach i wzięła jego kieliszek do ręku upiła spory łyk. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę patrząc w ogień. Oboje czuli, jak alkohol i ogień zbliża ich do siebie i jak w sumie są samotni na tym świecie. Wtuleni w siebie patrzyli w ogień i było im coraz bliżej do siebie a dalej do tego, co już było poza nimi.
Obudziła się sama w łóżku, strasznie ją nosiło chciało jej się pić. Wyszła do kuchni nie było w niej nikogo. Popatrzyła przez okno zobaczyła go jak rąbie drzewo. Wszedł do kuchni nawet na nią nie patrząc. Podszedł do pieca w kuchni i zaczął rozpalać. Zapytał
Jesteś głodna ?
Odpowiedziała
Tak, jestem. Czy tu jest coś do jedzenia ?
Tak mamy jajka od kur, które tutaj chowamy. W lodówce jest trochę kiełbasy i boczek ze świniobicia od pani Marii- odpowiedział
Kim jest ta pani Maria – zapytała
Byłą właścicielką, obecnie jest to moja rudera, należy do mojej spółki z Karaibów – powiedział po raz pierwszy się uśmiechając do niej w dniu dzisiejszym.
Wstała, wyjęła talerze. Rozłożyła naczynia i zaczęła kroić chleb, jaki znalazła w szafce. Poczuła klapsa na swoim tyłku. Odwróciła się ON stał za nią i się uśmiechał – masz epicki zadek – powiedział.
Jedli w milczeniu śniadanie. On patrzył przez okno, ona patrzyła w talerz i myślała- w co ja się wpakowałam. Po chwili on powiedział – dzisiaj popracujesz w ogródku, trzeba wypelić chwasty i zebrać marchew na zimę. Jutro pojedziemy do miasta kupić ci parę rzeczy, Jesień idzie i trzeba ci ciepłych ubrań.
Popatrzyłą na niego i zapytała : długo będziemy tu mieszkać ?
Tak długo, jak mi się będzie podobać - odwarknął do niej zimno. Powiało chłodem . Po chwili odwrócił się do niej plecami i powiedział- a teraz się ubierz i zrób to co ci mówiłem.
Był ciepły słoneczny dzień. Zrobił sobie herbaty i wyszedł na ganek z książką do ogrodu i usiadł i jął czytać :
Jesienny księżyc; wzgórza wypiętrzają się dookoła jeziora
na przekór zmierzchowi.
Wieczór jest jak kurtyna z chmur,
mgła unosi się nad falami-na wskroś
przenikają ją ostre kolce cynamonu:
chłodna nuta amidowej fletni.
Za wzgórzem mszalny dzwon
kołysze się na wietrze.
Żagiel znika za linią horyzontu w kwietniu; może wróci w październiku.
Łódź blednie srebrem; powoli;
Słońce płonie samotne w wodach rzeki.
Zatopił się w strofach, jak rybak w toni jeziora, gdy czyha na rybę skupiony na rytmie spławika – puk, puk, puk. Z poetyckiej lektury wyrwał go głos – Co czytasz ?
Ezra Pound – Cantos, Nie znasz, Taki trudny amerykański poeta – zaczął. Przerwała mu mówiąc
Przyszłaś spoza nocy
I były naręcza kwiatów w twoich dłoniach.
Teraz powrócisz spoza zamętu ludzkich myśli,
Spoza dzikiej wrzawy głosów, które mówią o tobie.
Zdziwiony dokończył
Ja, który widziałem cię pośród rzeczy najpierwszych,
Byłem wściekły, gdy wymawiano twoje imię
W obskurnych spelunach.
I chciałbym, aby chłodne fale otuliły mój umysł,
I chciałbym, aby świat usechł jak martwy liść,
Czy jak nasiona z kokonu rozproszony został tak,
Abym znów mógł cię odnaleźć,
Samotną.
Uśmiechnął się do niej i powiedział: No tak, przecież nie jesteś głupią pizdą zapomniałem, wybacz
Uśmiechnęła się i wróciła do pielenia grządek. Kiedyś może mu opowie prawdę o sobie, pomyślała. Nie wiedziała, jak dużo o niej wie. Jak wiele mu zawdzięcza i jak wiele jeszcze dla niej zrobi.
Wrócił do lektury, Zatopił się w tych wierszach. Było południe. Kawa pomyślał. Wstał i poszedł do kuchni. Znalazł maszynkę do kawy. Zamyślił się wyjrzał przez okno w pokoju z oknem na ogród i zapytał: chcesz kawy ?
Odpowiedziała mu uśmiechem TAK
Wrócił do kuchni. Nastawił kawę dodał drewna do pieca. Czekał. Kawa zrobiła się sama. Wziął tacę i poszedł z dwoma kubkami do ogrodu. Słońce ładnie świeciło. Był piękny dzień. Koniec lata- pomyślał. Popatrzył na nią. Jest piękna – pomyślał. Odłozył kubek i wziął do ręki książkę.
Zaczęła pelić grządki. Nic się nie dzieje – pomyślała. Podeszła do niego. Spojrzała, znam tego poetę- pomyślała. Zaimponował jej. Zaczęła recytować z pamięci Francescę. Dokończył za nią.
Przyniósł jej kawy. Napiła się. Usiadła koło niego. Nic nie mówił do niej. Trudno- pomyślała i poszła dalej pelić grządki. Nagle przerwała i pomyślała, że pójdzie obejrzeć gospodarstwo. Tak też zrobiła. Poszła do stodoły. Otworzyła drzwi. Zwykła stodoła pomyślała i weszła do środka. Spotkał ją półmrok. Zapachniało sianem. Zobaczyła dwa haki wbite w ścianę po prawej stronie i mnóstwo sznurów wiszących w pomieszczeniu.
Podeszła do starej maszyny rolniczej. Otworzyła jedną z jej części i zaczęła kręcić korbą. Śmieszne pomyślała. Usłyszała czyjś oddech za sobą. Zdrżała z lęku. On chwycił ją nagle za szyję i pociągnął do siebie. Poczuła pętlę na swojej szyi. Powiesi mnie zbok- pomyślała. Ale nie, po chwili poprawił petlę. Teraz była na jej rękach. Poczuła szarpnięcie. Lekko uniosła się w górę. A teraz sobie ulżę - powiedział do niej. Zdjął jej ubranie od pasa w dół. Dotykała czubkami palców ziemi. Ale w zasadzie wisiała w powietrzu. Podniósł jej bluzę do góry i założył na głowę. Usłyszała świst pejcza i poczuła go na swoim dupsku. To było takie nagłe i niespodziewane. Regularnie wlepił jej pięć razów. Opuścił ją lekko na ziemię. Usłyszała – a teraz sobie z tobą dogodzę. Poczuła jak robi jej palcówkę. Zrobiła się mokra w środku. Była oszołomiona skołowana. Nie wiedziała co czuje. Może to dziwne, ale tak było. Była podniecona od namiętne palcówki. Ale bolały ją również plecy i tyłek. Nagle na dłuższą chwilę wszystko zamarło. Usłyszała cichy szept- założę gumkę czekaj dziwko. Po chwili już w niej był. Szybko i miarowo poruszał się w niej. Trwało to długo. Zdziwiła się, jak długo. Był duży i nie przestawał. Zaczęła omdlewać. Zauważył to i poluzował sznur. Teraz stała na klepisku. A on ją dalej posuwał. Ale było jej dobrze. Nagle poczuła jego silne wetchnięcie i koniec. Skończył pomyślała. Ale nie poczuła sierczyste klapsy na swoim ciele. On powiedział do niej.
Zasłużyłaś na nagrodę, jutro pojedziemy do miasta. A teraz czas na obiad. Wstań z klepiska ogarnij się i idź do kuchni, Zrób obiad. Mięso masz w lodówce. Ziemniaki w pomieszczeniu za kuchnią.
Poszła lekko skołowana i zdziwiona całą sekwencją wypadków.
Przyszedł wieczór. ON podszedł do niej i powiedział: mam dla Ciebie niespodziankę.
Zaprowadził ją do pokoju. Cała drżała z napięcia i niepokoju. Chciała tego tego oczekiwała, planowała to od dawna. Oddać się Panu w całości, jak to będzie, co się wydarzy. Czy spotkanie spełni jej oczekiwania, czy Pan okaże się taki, jak myśli.